Wisienka na torcie świętej laktacji

W ciągu ostatniego tygodnia internet zamienił się w Bekę z mamuś na forach LIVE. Wszystko odbywało się na żywo. Publiczne komentarze, agresja, hejt ze strony urażonych matek i zmęczonych internautek, które dość mają robienia problemów z niczego. Blogerki prześcigały się w pisaniu o pięknie karmienia piersią, karmiące studentki przeszukiwały internet w poszukiwaniu zagranicznych memów (aby dopiec bezdzietnym), Fejsowe celebrytki szukały fejmu, stając w obronie Matki Polki Karmiącej, nawet panowie szukali poklasku u pań, chwaląc zalety kp (to mnie akurat nie dziwi, są i koneserzy, to naturalne). Pod postami celebrytek przychylnych kp, pojawiły się dziesiątki zdjęć pokaźnych, karmiących biustów i przyklejonych do nich dzieci. Ogólnie Tydzień Karmienia Piersią uważam za wyjątkowo udany, brakowało jedynie jakiejś bójki matek, ale to już wkrótce. Doszła do tego jeszcze sławna sprawa w sądzie o karmienie w restauracji, która (zapewniam Was, nie jest tak czarno – biała jak Wam się wydaje), ale jest to zdecydowanie wisienka na torcie tegorocznej wojny laktacyjnej. Przyjaciółka Żenada wyprostowała mi wszystkie zmarszczki na czole i chyba lekko się odwodniłam, trzymając otwartą ma pół metra japę  przez prawie tydzień. Jedynym plusem tej afery był fakt, że przypomniałam sobie o fajnym sklepie bieliźniarskim i zakupiłam czerwony numer w stylu retro.

Zanim jednak wyjaśnię FEMONEN WOJNY O PUBLICZNE KARMIENIE PIERSIĄ, pozwolę sobie zaznaczyć po raz setny – Jestem ZA KAMIENIEM PIERSIĄ. Ba! Uważam, że to naturalne i oczywiście jestem dumną posiadaczką solidnej pary. Wiem jak wyglądają cyce, są zajebiste w dotyku, ogólnie same plusy. Dodałabym nawet, że taka treściwa parka mogłaby wykarmić dziecko, ale w moim przypadku tylko takie z anoreksją. Nie ukrywam, że zdecydowanie wolę je w innej, mniej szlachetnej funkcji, co potwierdza mój mąż, ja sama i moja bezmleczna para. Według mnie cycki są do zabawy i ja się świetnie bawię! Wolno mi, to naturalne! I jeśli komuś wolno rzucać frazesy w stylu: Cycki zostały stworzone do karmienia! – to jestem przekonana, że i ja mogę mieć prawo do swojej opinii i powiedzieć: Nie w moim przypadku – karmienie piersią nie zajmuje całego życia, zmądrzałam, wolę się pobawić. I tutaj już powoli wkraczamy na podmokły grunt, dalej zwany bagnem, ponieważ większość kobiet się ze mną nie zgodzi. Dlaczego? Otóż w matczynych kręgach rozmawianie o przyjemnościach seksualnych, jest zepchnięte w otchłań pruderii i zapomnienia. Mleczny cycek wnoszony jest na ołtarze, kobietom wydaje się, że dokonują niesamowitego cudu, po czym zamykają się grupach mlecznego wsparcia i niektóre nie wychodzą z tego cało. Istnieją też matki (mały procent, ale na tym blogu to akurat większość, wiadomo gorszy sort…) które karmią lub karmiły piersią, nigdy nie spotkały się z ostracyzmem i dają sobie szansę na bycie sobą. To najrzadszy typ kobiety dzisiejszej ery matek. Są jak gatunek na wyginięciu i za to im należy się największy szacunek. Co ciekawe – istnieje masa kobiet, które NIE CHCĄ lub nie mogą karmić piersią i słusznie mają prawo „dać po mordzie tym”, które w bezczelny sposób wkładają swoje łapy w ich staniki, przekonując że te pierwsze są w błędzie.

Wnioski.

Kamienie piersią jest naturalne i jak to mówią najtańsze – Nie dla każdego. Niektóre kobiety nie mogą sobie pozwolić na luksus pozostawania w domu na utrzymaniu męża, przez kilka długich lat Muszą pracować. Gadżety wspomagające karmienie (środki higieniczne, maści, nakładki, laktatory, ziółka o wątpliwej skuteczności, staniki, poduszki do karmienia, torebki do przechowywania mleka…) to tylko niektóre rzeczy, za które trzeba płacić. O bibelotach w stylu biżuteria z mleka już nie wspomnę, ale co kto lubi. I na co kogo stać. Istnieją matki, które cenią sobie kupowanie rzeczy dla dziecka i siebie, ze swojej własnej pensji. Szokujące prawda? Istnieją matki, które nienawidzą karmić piersią, a swoje dzieci kochają nad życie. I poddaję w wątpliwość teorię laktywistek, że są gorsze. Są przede wszystkim odpowiedzialne – czasami NALEŻY zrezygnować. Tak należy. Spotkałam się z przypadkami zdesperowanych matek, które walcząc o laktację, głodziły dzieci. Nikt nie ma prawa w XXI wieku, nakłaniać kobiety do karmienia piersią lub karmienia za wszelką cenę. Każda kobieta ma prawo o decydowaniu o swoim własnym ciele bez przemocy psychicznej ze strony osób trzecich, które nie dopuszczają możliwości karmienia mlekiem modyfikowanym z wyboru. Promocja Karmienia Piersią, nie jest już tylko częścią promocji zdrowia. Jest swoistą wojną przeciwko kobietom, która ma na celu zamknięcie kobiety w swojej własnej biologii, zredukowanie ich do roli matek i maszyn do karmienia. Osłabienie roli kobiety w społeczeństwie oraz uniemożliwiony powrót do pracy to tylko kwestia czasu.

Jesteśmy świadkami WIELKIEGO POWROTU DO NATURY – zauważcie jak systematycznie niszczone są matki, które nie karmią piersią z wyboru. Wszystkie te (powiedzmy sobie otwarcie: p*jebane blogi laktywistek), wmawiające kobietom, że jedynie karmienie piersią wzmacnia szczególną więź pomiędzy matką a dzieckiem – to plaga. Tak, istnieje grupa kobiet, która otwarcie wmawia innym kobietom, że ich dzieci będą je mniej kochać, bo nie wytwarza się ta cudowna więź…więź której ty matko mm nigdy nie zaznasz. Ma to zaostrzyć twoje poczucie winy, że nie dałaś dziecku tego co najlepsze. Kto by się przejmował godnymi warunkami do życia dla dziecka, edukacją, wakacjami czy relacją z mężem, który dzielnie wspierał się podczas ciąży i krótko mówiąc – tęsknił. Kto ci uwierzy, że nie dałaś rady, pomimo że zrobiłaś dosłownie wszystko lub po prostu wybrałaś inna drogę? Najważniejsze, że karmisz, że jest kropla, że się poświęcasz, że stawiasz siebie (i jego) na drugim miejscu, że dusisz w sobie potrzebę uwolnienia się od przedłużonej ciąży. Nieważne, że masz depresję, to przejdzie – musisz karmić piersią. Nikogo nie interesuje twoja kondycja psychiczna. Po zamknięciu internetu, zostajesz z tym wszystkim sama i jedyne co chcesz zrobić, to zniknąć. Jakie to samolubne, nie słuchać krzyku głodnego dziecka. W głowie słyszysz, że mlesio jest lekiem na wszelkie dolegliwości, a ty się chcesz pozbyć tego cudu, bo nie nadajesz się na matkę. Jeśli wybrałaś modyfikowane, w świecie matek jesteś marginesem społecznym, którym powinien zająć się MOPS, a mleko modyfikowane powinno być tylko i wyłącznie na receptę. Ty leniwa suko.

Karmienie piersią jest piękne i po ośmiu tygodniach się unormuje – gówno prawda. Nie dotyczy to wszystkich kobiet i do cholery, co to za stwierdzenie, że mlesio jest w głowie? W czyjej głowie? Chyba laktywistki, bo mnie nic mlekopodobnego z uszu nie wyciekało, a mam dwoje dzieci. Po urodzeniu pierwszej córki , przeleżałam tydzień w szpitalu. Podczas gdy matki odciągały hektolitry mleka, moja butelka zobaczyła kroplę rozpaczy, spływającą na dół niczym sraczka nietoperza, ale byłam zdeterminowana. Moje ukochane balony miały rozmiar dwóch kul ziemskich, w szpitalu otrzymałam duże wsparcie i elektryczny laktator #dżizas ! Pompowanie słychać było w sześciu ościennych wsiach, dzień i noc, noc i dzień, a dziecko traciło na wadze. Nie pomogło wsparcie pielęgniarek, nie pomógł laktator, nie pomógł krzyk głodnego dziecka. A nie wait – pomógł, bo po dziesięciu tygodniach gehenny zaserwowałam mleko modyfikowane i po raz pierwszy ujrzałam dziecko w kolorze cielistym. Przez dwa i pół miesiąca moja córka była purpurowa od płaczu. Nareszcie mogłam się nacieszyć szczęśliwym dzieckiem, którego twarz nie była umazana w mojej własnej krwi. I nie będę tu wspominać o bólu nie do zniesienia, wydanej kasie na silikonowe nakładki, fakturze ze szpitala, maściach, lipcowym upale, mleku na koszulkach o zapachu tak obrzydliwym, że na samą myśl chce mi się rzygać. Jestem pewna laktywistko, że robiłam to źle – ty posiadasz tajemnicze taśmy z nagraniami, które następnie przekażesz do Mlecznej Prokuratury…bo wiesz lepiej, bo wiesz co czuło moje dziecko. MOJE DZIECKO i ja. I doprowadza mnie do szału wykorzystywanie kobiet, które cierpią na poważne rozchwiania hormonalne, pragnące dobra swojego dziecka, wpadające w sidła sfiksowanych laktywistek. A jeszcze bardziej rzuca mną z obrzydzeniem widok pseudo feministek, które nie dostrzegają laktoterroru i dyskryminacji tysięcy kobiet, które wybrały inną drogę. Srają tylko pustymi frazesami o dyskryminacji kp, którego promocja pochłania masę pieniędzy i które do kurwy nędzy już promocji nie potrzebuje! Kilka z tych debilnych komentarzy pań uchodzących za celebrytki, powtarzają najbardziej agresywne matki. Oto one, jako bonus postanowiłam się ustosunkować:

Jak ci się nie podoba, to odwróć wzrok – Błagam zrób to samo. Zejdź ze stron internetowych i for których nie lubisz. Przestań zachowywać się agresywnie, poniżając samą siebie i dziecko, które prezentujesz na zdjęciu profilowym. Wyobraź sobie taką sytuację. Idziesz do ginekologa, siadasz i zauważasz, że ten nie ma butów i skarpet. Gołe stopy są całkiem naturalne prawda? Ale patrzysz na stopy jak zahipnotyzowana, nie zadając zbędnych pytań. Wszyscy jesteśmy ludźmi i siłą rzeczy patrzymy. Dla ciebie lekarz bez butów to ewenement, a dla kogoś innego, taką rzeczą może być na przyklad odsłonięta brodawka. SZCZEGÓLNIE dla dorastających dzieci, ale moje są mniej ważne prawda? Jest zasadnicza równica, pomiędzy karmieniem w otwartej przestrzeni, a restauracją czy pociągiem. Nie masz wyjścia, siedzisz – patrzysz. Zrób to z godnością, nikogo nie razi widok karmiącej matki, ale całkowicie odsłoniętej piersi. Wszystkich nas obowiązują pewne zasady, więc jeśli ja uczę starsze dzieci jak się zachować w restauracji, dlaczego ty nie możesz się zachować dyskretnie? Masz jakieś szczególne prawa? Kto ci je dał, Papież?

Tak. Papież powiedział, że mogę karmić w kościele – Super. Karm swobodnie, jedyne miejsce do którego nie chodzę. Ale nie zapomnij, że Papież gorliwie wspiera przyjmowanie imigrantów, chyba że jesteś hipokrytką? Nie? Czy to oznacza, że traktujesz nauki Głowy Kościoła wybiórczo? Przecież jeśli jesteś wierząca, powinnaś świecić przykładem, mylę się? To jak będzie? I na koniec – jak udaje ci się obmyć pierś w kościele  przed podaniem jej dziecku? Wodą święconą?

Bo modelki robią sobie zdjęcia w bikini i można je oglądać w centrach handlowych i to jest ok! A cycek nie! – Różnica pomiędzy cyckiem modelki, a twoim polega na tym, że z cycka modelki na zdjęciu nie wycieka wydzielina. Jeśli tak bardzo przeszkadza ci epatowanie nagością, to idź do zarządu firmy i zażądaj usunięcia plakatu. Sprawy sądowe są teraz na topie, nie mogę się doczekać. Tylko nie wklejaj zdjęć modelek które karmią piersią, bo to zdziry bez wstydu. Nie bądź hipokrytką, te babska karmią, a za pięć minut idą na wybieg. Wyobrażasz to sobie? Oszukały się.

Bo na obrazie Maryja karmiła i to jest piękne – Poczucie piękna to kwestia gustu. Mnie osobiście podobają się rzeźby rzymskich młodzików z przyrodzeniem na wierzchu.To już nie jest sztuka, bo nie ma bobo i cynia?

I na koniec. Żadna kobieta nie powinna być zmuszana lub manipulowana przez inne osoby, w kwestii dotyczących jej własnego ciała wbrew jej woli, czy to w kwestii karmienia, seksu czy ciąży. To są prawa człowieka. Trzy lata temu leżałam w łóżku szpitalnym obok swojej drugiej córki, która dopiero co przyszła na świat. Godziny odwiedzin w szpitalu miały być ściśle przestrzegane, więc siłą rzeczy najbliższa rodzina chciała ją poznać. Po krótkiej wizycie, został tylko mąż. Do końca odwiedzin pozostało kilkanaście minut. Nagle kotara szczelnie odgradzająca moje łóżko szpitalne, rozsunęła się bez pytania i wparowała laktywistka z wełnianym cycem – zabawką w ręce. Pękałam ze śmiechu i grzecznie poinformowałam, że wolałabym ten czas spędzić z mężem i że nie będę karmić piersią. Wyszła, ale niechętnie. Kolejnego dnia wróciła z górą ulotek. Tłumaczyłam ponownie, że nie mam zamiaru karmić piersią. Laktywistka poczerwieniała. Zapytałam skąd te nerwy i czy jeśli mnie nie zmusi to straci pracę. Prawie słyszałam dźwięk otwartego noża w kieszeni cycotrenerki. Wstałam z łóżka, podeszłam do niej i odprowadziłam za ramię do drzwi sali: Nie dziękuję. Spędzam czas z rodziną, która jest ważniejsza od  laktopropagandy. Na przyszłość proszę o więcej wyczucia. Znikła gdzieś za ręcznikami i już nigdy jej nie widziałam.To nie karmienie jest problemem innych ludzi, tylko sposób w jaki karmimy w miejscach publicznych. Jeśli robimy kretyńskie akcje typu karmiące cyce na ulice, to siłą rzeczy ściągamy na siebie uwagę wszystkich, nie tylko zwolenniczek kp. Istnieją osoby, którym niekoniecznie musi się podobać czyjaś celowa nagość, bo w samym karmieniu piersią nie ma nic złego . A jeśli chodzi o czołowe polskie laktywistki, to polecam hasło: Masz wybór – jest szansa, że będziesz karmić piersią. Służę pomocą. Proste prawda? Tylko hajs się nie zgadza. Pani, która podała do sądu restaurację, jeśli wygra, proszę o dotrzymanie obietnicy. Powiedziała pani, że robi to pani dla wszystkich matek karmiących. Dziesięć tysięcy do podziału na grupie. Jestem pewna, że inne mamy  ucieszą się z sukcesu tej pani, która zapomniała dodać, że zostało jej zaoferowane krzesło w ustronnej części sali i o tym, że była wulgarna w stosunku do kelnera, który w końcu zaoferował jej toaletę…No chyba, że robi to dla hajsu, a świadkowie kłamią? „Słowo przeciwko słowu” droga pani? Życzę powodzenia w dzieleniu się kasą. 

Nie chodzi o karmienie – chodzi o syndrom świętej krowy. Cycek to nie dobro narodowe, ale szacunek w stosunku do innych już tak. Co dla was jest święte, dla innych nie ma znaczenia. Obrazek Matki Boskiej zostawcie sobie dla siebie. Nie każdy karmi piersią i nie każdy wierzy, bo ma do tego prawo. Idę się teraz pobawić biustem, BO MI WOLNO 🙂 a tym które żyją w poczuciu winy, bo nie karmią, radzę cieszyć się swoją wolnością, uśmiechem dziecka i związkiem bez wyrzeczeń.