Ewolucja przyjaźni
Koleżanki… Cholera, gdyby kobiety tak strasznie nie lubiły gadać, to nie jestem pewna czy nasze koleżanki byłyby w ogóle takie istotne. A jednak są. Są częścią naszego życia, z nimi dzielimy wspomnienia, a wspomnienia to jedyne co nam pozostaje na starość. Oczywiście jeśli jesteśmy w stanie odtworzyć to, co się działo podczas wszystkich tych imprez.
Zastanawiałaś się kiedyś ilu masz znajomych na fejsie? Ilu? Dwieście, trzysta osób? Facebook ogranicza użytkownikom znajomych i możesz mieć tylko pięć tysięcy. Osoby poniżej dwudziestego roku życia, często mają ich sporo, bo lajki są droższe od pieniędzy. Do czego zmierzam. Zadałaś sobie kiedyś pytanie z iloma rzeczywiście się spotykasz? Przypuszczam, że taki średni profil z czterystoma znajomymi, wyhaczy takich realnych przyjaciół około piętnastu. Naturalnie istnieją osoby, które mają czas i pieniądze i mogą przyjemnie spędzać czas w gronie trzydziestu znajomych, ale wtedy na bank będą to też członkowie rodziny. Zapomnij na moment o rodzinie i skup się na koleżankach.
Bądźmy więc optymistami i zatrzymajmy się na tych dwudziestu. Jeśli masz teraz około dwudziestu lat z plusem, twoje życie towarzyskie dopiero nabiera rumieńców. Ja z kolei mam za sobą już dwie osiemnastki i uwierz mi to się wszystko dramatycznie zmieni. Dlaczego? Pamiętasz jak w szkole podstawowej podobał ci się określony typ mężczyzny? No właśnie. Spójrz na swojego poczciwego chłopaka i zastanów się czy on wygląda jak Michael Jackson. Śmiem wątpić, nikt tak nie wygląda. Oto właśnie chodzi. My kobiety się zmieniamy, a zmieniamy się różnie. To znaczy nam się nie wydaje, że się nie zmieniamy, ale również tak wydaje się naszym koleżankom. A potem nagle znikają.
Faza numer jeden – koleżanka jest w poważnym związku. Wiek – 20 plus, dwadzieścia minus, to zależy
Ok, to naturalne. Cieszymy się jej szczęściem, poznajemy wybranka czasami go lubimy, czasami nie, najważniejsze że nasza koleżanka jest szczęśliwa. Zgadza się? Jeśli go lubimy, to jeszcze pół biedy, koleżanka od czasu do czasu wpadnie z wybrankiem na imprezę, ale już o wiele rzadziej, bo oni mają swoje sprawy, wakacje, plany i przepiękne sesje z kawą na Instagramie. Zresztą koleżanka ma na głowie, pracę, studia, jakiegoś kota, kilka problemów rodzinnych plus crossfit. Wiadomo życie. Jako dobra koleżanka, ty na pewno zrozumiesz jej napięty grafik i tak naprawdę jest, ale mijają tygodnie, miesiące i poza kilkoma telefonami wasze życie towarzyskie opiera się o ścianę… Facebooka. W sumie zostało ci jeszcze kilka innych sprawdzonych koleżanek, ale wpadasz na jej tablicę od czasu do czasu, zdając sobie sprawę, że jej życie wraz z jej brwiami uległo kompletnej transformacji. Naturalnie Facebook przypomni ci kilka fotek z mega imprez, ale należy to już włożyć do archiwum relacji, ponieważ tego już nie ma i pewnie nie wróci. Kilka z nich cię również zablokuje, jak to w dorosłym życiu bywa. Na tym etapie kilka już będzie pełnoetatowymi mamami, z kolosalną liczbą przykładów na to czego im nie wypada.
Zawirowania losu 30 plus, 30 minus – Faza numer dwa
Pytanie – spośród dwudziestu koleżanek, ile zmieniło się diametralnie, od czasu kiedy ich sercem zawładnął ich rycerz? Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że na bank piętnaście. Wtedy twoja tablica zacznie wypełniać się zdjęciami dzieciaczków, kilka koleżanek nawet się obrazi, bo zapominasz polajkować zdjęcie czy złożyć serdeczne życzenia rocznej, niczego nieświadomej Wikusi. Między dwudziestym i trzydziestym rokiem życia, trzy czwarte spadnie z roweka bliskiej przyjaźni na rzecz idei memów dla mam superbohaterek, które pomimo super mocy, nie będą się w stanie wyrwać na kawę. Zostaje pięć. Jedna z nich to wariatka. Taki typ artystki z kwiatkiem na głowie. Coś tam maluje, pisze, tworzy, jej styl ubierania jest tylko wyłącznie jej stylem. Kiedyś może nawet trochę cię irytowały jej filozoficzne dyrdymały, ale wino piła z tobą jak mało kto. Mogłaś do niej napisać w nocy, a ona podjeżdżałą autem i wyciągała cię nad jezioro po dziesięciu minutach od zakończenia rozmowy. Nawet nieraz przeszło ci przez myśl, że ona nigdy nie śpi. I co się dzieje? Artystka nagle odklepuje się gdzieś na Malcie, chce tam lepić garnki z gliny i nadal się rozwijać. Nie ma jej. Znasz ją, ona nikogo nie słucha, żyje chwilą, może nawet przeszła na Buddyzm. To pozostawia cię z czwóką koleżanek.
Ta twoja święta czwórca też jest dość ciekawa i kolorowa. Niektóre są w związkach, niektóre nie, ale wiadomo, można pogadać przy winie. Na pewno niektóre mają dzieci, a jednak jest dość radośnie. Zapewne często wspominacie dawne czasy i zastanawiacie się co u reszty. No i często bywa tak, że nawet jedna wróci na łono sióstr po nieudanym związku, jest chwila intensywnego kontaktu, jakaś próba wsparcia od reszty, tłumaczenia, ale nie mija dłuższa chwila, a ona już kogoś ma i znika. Nadal jesteście we czwórkę lub w trójkę.
Wtedy to następuje zwolnienie maszyny losującej i co najmniej dwie z pośród czterech mają dzieci. Być może jesteś to ty, kto to wie. Na początku wszystko to jeszcze ogarniacie, ale dzieci zaczyna przybywać, dochodzą jakieś pieseły ze schroniska, a spotkanie w pełnym gronie staje się absolutnie niemożliwe. Zawsze jesteście we dwie, albo we trzy. Z czwórcy robi się ruchoma trójca, ale to jest spoko. Takie jest życie.
Faza numer trzy, 40 minus, albo plus.
Wtedy już zaczynają się schody. Imprezy są coraz rzadsze, ale jeśli są, to na pewno bardzo intensywne. Są to imprezy głośne, upragnione, na których bezdyskusyjnie wszystkie będą omawiały diety, a jedna zawsze będzie gadać o seksie. Kobiety w tym okresie swojego życia, najczęściej akceptują siebie bardziej, niż wtedy kiedy miały dwadzieścia lat. Jedna z nich będzie przechodzić regres i będzie używać zdrobnień typu: ojej, kochaniusia, milusia oraz cio zamiast co. Ta która będzie używać zdrobnień, będzie non stop gadać o sobie. Ta sama również, nie będzie robić tajemnicy z zarobków swojego męża i zapyta o długość członka twojego, dodatkowo będzie traktować swojego psa jak dziecko, używając przy tym mocno stężonej ilości zdrobnień i pieszczot. Po kilku takich spotkaniach będzie was trzy, ponieważ to ty się zmieniłaś i nie chciałaś słuchać o fiflaku jej Misia, po drugie jesteś zacofana. Bo wieloletnie przyjaźnie mają to do siebie, że twoja opinia powinna być taka sama jak koleżanki, a często nie jest. I to jest ok, chociaż wiadomo stosunki się rozluźnia ją. Przedszkole emocjonalne stoi mocno jeśli chodzi o damskie przyjaźnie. W życiu nie należy sie do niczego zmuszać, ale robicie się starsze, a to nie oznacza że bardziej cierpliwe. Jedna z nich na pewno zrobi sobie też pierwszy tatuaż na znak wewnętrznego odrodzenia.
Faza numer cztery, 50 minus, albo plus.
Jeśli jakimś cudem udało ci się wytrwać w przyjaźni przez trzydzieści lat, to tak naprawdę jest mało rzeczy które mogłoby to zmienić. Oprócz dwóch małych wyjątków. Jeśli jedna z twoich koleżanek (najczęściej ta, która namawiała cię na party dla swingersów ) zaczyna dołączać do grup modlitewnych, wysyła ci koronki do serca wszystkich świętych, modli się za ciebie i absolutnie nie pamięta swojej dość intensywnej młodości, istnieje ryzyko że ona właśnie wchodzi w fazę z której nie ma powrotu. Jej tablica mieni się od kolorych gifów, witających i żegnających swoich przyjaciół z fejsika, misiów polarnych chliptających kawusię, oraz jej twarzy zatopionej w wodospady romantyzmu. To nie jest dobry znak. Śmieszki się skończyły. Zostałyście we dwie. I jeśli tylko twojej koleżance (tak tej ostatniej z listy), nie przyjdzie do głowy dyskutować swoich poglądów politycznych, to bingo! Będziesz się cieszyć młodością i przyjaźnią jeszcze przez długi czas. Powodzenia!